Mecze rugby kojarzą się głównie z drużyną z Nowej Zelandii, która grę zawsze rozpoczyna efektownym tańcem rytualnym Maorysów. Trudno sobie wyobrazić, że ta kontaktowa dyscyplina (kontuzje są częstsze, niż w futbolu amerykańskim, gdzie gracze noszą kaski i ochraniacze), nadaje się do gry na białym puchu. A jednak!
Rugby union (bo tak oficjalnie brzmi nazwa tej dyscypliny) narodziło się w Anglii w XIX wieku i szybko rozpowszechniło się na obszarach należących do Imperium Brytyjskiego. Grano w nie chętnie w 13 koloniach, z których powstały USA. Tam z rugby wyewoluował dzisiejszy futbol amerykański. W Kanadzie i indyjskim Kaszmirze również gra ta stała się popularna, ale aura w tych regionach nie rozpieszcza: jest śnieżno i mroźno przez wiele miesięcy w roku. Co zrobili amatorzy rugby? To proste – zaczęli grać w śniegu.
Pierwszy raz mecz w takich warunkach rozegrano na Nowej Zelandii w 1939 roku, a później amatorzy snow-rugby zaczęli się pojawiać pod każdą szerokością geograficzną, gdzie tylko notuje się opady białego puchu i minusowe temperatury: do Skandynawii aż po Rosję.
Gra w rugby na śniegu nie odbiega wiele od rozgrywek w lecie na trawiastym boisku. Jest na pewno nieco trudniejsza – jest ślisko. Zawodnicy muszą też ubrać cieplejszą odzież, więc tradycyjne stroje do rugby raczej nie wchodzą w rachubę. Poza tym jednak w grze stosuje się wszystkie obowiązujące przepisy. Dla wielu graczy mecze na śniegu są nie tylko sposobem na zachowanie formy w zimie, ale też okazją do rozegrania bardziej rozrywkowego spotkania, gdzie nie liczy się wynik, tylko dobra zabawa i efektowne przewrotki na pokrywę śnieżną. Oczywiście odbywają się również poważne zawody, a w 2009 roku Indie gościły pierwsze mistrzostwa w tej dyscyplinie.
Jak grać? Jedna drużyna rugby liczy 15 zawodników, którzy podają między sobą charakterystyczną piłkę o owalnym (lub – jak kto woli – jajowatym) kształcie. Mogą ją kopać i podawać rękoma, ale w przypadku drugiego sposobu nie można przemieszczać piłki do przodu. Gdy gracz będzie przed zawodnikiem z piłką lub przed tym, który ostatni ją zagrywał, wówczas jest na pozycji spalonej. W meczu chodzi oczywiście o zdobycie większej ilości punktów od drużyny przeciwnej. Otrzymuje się je za przyłożenia, podwyższenia, celne strzały na bramkę po koźle (dropgole) i karne. Do gry potrzebne jest oczywiście boisko. Powinno mieć wymiary 100 m x 70 m i po obu stronach bramki w kształcie litery H z poprzeczką o szerokości 5,6 m, zawieszoną na wysokości 3 m. Członkowie każdej drużyny dzielą się na dwie formacje: młyn i atak.
Mecz trwa 80 minut z 15-minutową przerwą po upływie połowy czasu gry. W trakcie meczu zawodnicy przeciwnika starają się zatrzymać gracza z piłką. To ważna zasada odróżniająca rugby od futbolu amerykańskiego, gdzie można atakować każdego na boisku (stąd kaski i ochraniacze). Oczywiście nie wszystkie chwyty są dozwolone: wolno łapać za ręce i nogi, ciągnąć za strój, blokować i przewracać, ale bez chwytania za szyję i głowę. Zabronione jest również atakowanie zawodnika, który nie dotyka ziemi obiega nogami.
*Aby dowiedzieć się o produkcie, kliknij w jego zdjęcie.
Autor: Sylwia Stwora