Ten bieg to prawdziwy sprawdzian odporności i wytrzymałości. Tylko najtwardsi fizyczne i najsilniejsi psychicznie będą w stanie podołać słabościom ciała i ducha, by przetrwać runmageddon. Sama żelazna kondycja jednak nie wystarczy. Trzeba jeszcze opanować sztukę współpracy z innymi. W pojedynkę nie wygrasz walki z najtrudniejszym biegiem świata.
Mówi się, że maraton to król dyscyplin biegowych, bo przecież przebiec 42 km to wyczyn godny miana prawdziwego lekkoatlety. A gdyby dołożyć jeszcze konieczność pokonywania trudnych przeszkód? Ktoś wpadł na taki pomysł i w ten sposób narodził się runmageddon, czyli bieg ekstremalny.
Jak najłatwiej scharakteryzować runmageddon? To połączenie klasycznego biegu z parkourem i treningiem komandosa. Zawodnicy biorący udział w zawodach ekstremalnego biegania pokonują więc kilkumetrowe ściany (elementy parkourowe) oraz czołgają się w błocie, przeskakują przez doły z wodą, wspinają się na linach i wykonują inne czynności, które są chlebem powszednim dla żołnierzy sił specjalnych.
Dystanse takich zawodów są oczywiście znacznie krótsze, niż w przypadku klasycznego maratonu. Ekstremalne przebieżki odbywają się na dystansie 6 lub 10 kilometrów. Taka odległość w połączeniu z przeszkodami na trasie skutecznie wyciska siódme poty z zawodników.
Dla kibica obserwowanie runmageddonu to fascynujące przeżycie. Trudno trzymać emocje na wodzy, gdy podziwia się silne kobiety i twardych mężczyzn z uporem przebijających się przez przeszkody z zawodów konnych, ciągnących za sobą kilkudziesięciokilogramowe głazy, wspinających się na pionowe ściany i czołgających się pod zasiekami z drutu kolczastego, a obszar pomiędzy tymi utrudnieniami pokonujących biegiem. Szacunek w widzu wywołuje widok wspomnianej wcześniej współpracy między zawodnikami, którzy muszą sobie wzajemnie pomagać, aby przebyć całą trasę.
Oczywiście runmageddon nie jest dla każdego. Najlepiej czują się w tej dyscyplinie ludzie uprawiający crossfit, profesjonalni biegacze, ale też triatloniści i amatorzy sportów walki.
*Aby dowiedzieć się więcej o produkcie, kliknij w jego zdjęcie
Autor: Sylwia Stwora