Pierwszy Sumo Run odbył się 19 czerwca 2010 roku w Battersea Park w Londynie. Wówczas 205 osób pokonało 5 km i tym samym trafiło na listę rekordzistów jako największe zgromadzenie ludzi w jednym miejscu... ubranych w kostiumy zawodników sumo.
Sumo Run, jak sama nazwa wskazuje, to bieg zapaśników sumo. Jednak nie mamy tu do czynienia z mężczyznami o wadze sięgającej nawet przeszło 200 kg, ale przebierańcami, którzy zakładają na siebie kostium pozwalający im w krótkim czasie zamienić się w zawodnika rodem z Japonii. Bez konieczności zajadania się ryżem i kurczakami. Strój jest dmuchany i zawiera charakterystyczną, czarną przepaskę. Do tego nie brakuje również specjalnej, czarnej czapki imitującej typowe uczesanie zawodników sumo (wysoko upięty kucyk). Przebranie jest wygodne i lekkie, nie zmienia to jednak faktu, że poruszanie się w nim wymaga dobrej koordynacji ruchowej. Nie wspomniając już o bieganiu. Ale osobom lubiącym nowe wyzwania wytrwałości nie brakuje.
Sumo Run jest organizowany cyklicznie w londyńskim Battersea Park od 2010 roku jako akcja charytatywna. Przykładowo, w 2014 roku wpisowe za uczestnictwo w nietypowym biegu przeznaczano na poprawę poziomu edukacji dzieci w tzw. Czarnej Afryce (część Afryki na południe od Sahary). Zasada jest prosta – trzeba założyć kostium zawodnika sumo i pokonać dystans 5 kilometrów. W tym roku Sumo Run zawita również do Irlandii. W sobotę, 23 sierpnia, na plaży w Bray nad Morzem Irlandzkim będzie można pomóc w zbieraniu pieniędzy na rzecz osób cierpiących na nowotwory. Celem akcji jest też pobicie rekordu londyńskiego Sumo Run.
Sumo Run z jednej strony jest postrzegany jako akcja łącząca przyjemne z pożytecznym - akcja charytatywna, próba bicia rekordu, a także zachęcanie ludzi do aktywnego trybu życia. Nie brakuje jednak głosów, że kuriozalny sport jest przejawem rasizmu i robienia sobie kpin z sumo, które w Japonii jest sportem narodowym, związanym z rytuałami religijnymi, a zawodnicy są traktowani z należytym szacunkiem.
Autor: Sylwia Stwora