Rowerowy trening wysokogórski to najlepszy sposób na zwiększenie siły nóg dla osób uprawiających kolarstwo. Wytrzymałość buduje się poprzez pokonywanie kolejnych dystansów, jednak trudno osiągać lepsze wyniki w tym sporcie, nawet uprawianym amatorsko, bez rozwijania siły mięśni. Jazda w górach jest na to najlepszym sposobem, o czym od dawna wiedzą czołowi zawodnicy, rozpoczynający coroczny cykl treningowy właśnie przemierzając na jednośladzie górskie szlaki. Oprócz mięśni szlifują również hart ducha.
Dla właściwie przeprowadzonego treningu rowerowego w górach ważne są jego czas i wysokość nad poziomem morza, na której będziesz się znajdować. Jeśli poświecisz na to zaledwie weekend, wówczas nic nie uzyskasz. Organizm rozpoczyna produkcję hormonu EPO (wpływa na poprawę wydajności) dopiero po 3 dniach dostarczania mu powietrza uboższego w tlen, dlatego na jazdę po górach poświęć minimum 4 dni, a najlepiej od 2 do 3 tygodni. Chociaż czołowi kolarze ruszają na tego typu treningi w bardzo wysokie góry (Alpy, Pireneje), to zadowalające rezultaty da nawet wizyta w Karkonoszach lub Tatrach. Jeżeli będziesz umiarkowanie jeździł po wzniesieniach wyższych niż 1000 m.n.p.m. (a najlepiej na wysokościach między 1000 a 2500 m.n.p.m.) wówczas w organizmie nastąpi zmiana polityki produkcji hormonu EPO.
Po przybyciu w góry nie powinieneś od razu wsiadać na rowerowe siodełko – pozwól zaaklimatyzować się Twojemu organizmowi przez kilka dni; zrelaksuj się i wypocznij. Jeżeli rzucisz się na głęboką wodę bez odpowiedniej adaptacji, to licz się z ryzykiem wystąpienia choroby wysokogórskiej. Trening wysokogórski warto rozpocząć od pieszych wycieczek i marszobiegów, a dopiero później przesiąść się na jednoślad. Oczywiście rower do zaprawy w górach musi być przystosowany do jazdy w takim terenie. Jeżeli uprawiasz kolarstwo szosowe i nie posiadasz roweru MTB, wówczas dobre rozwiązanie to wypożyczenie profesjonalnego sprzętu. Gdy uznasz, że trening wysokogórski jest dla Ciebie odpowiedni, wówczas można rozważyć zakup.
Właściwie przeprowadzony trening wysokogórski powinien składać się z odpowiedniej proporcji podjazdów i zjazdów. W trakcie wjeżdżania na wzniesienie nogi pracują ciężej, co wydatnie wzmacnia ich mięśnie. Zjazdy z kolei stanowią nie tylko nagrodę za wysiłek włożony w zdobywanie szczytu, ale też poprawiają umiejętności prowadzenia roweru i pozwalają ćwiczyć trudne zakręty. Jazda w górach poprawia również koncentrację i równowagę rowerzysty – trzeba w pełni skupiać się na trasie, bo niepozorny kamień lub korzeń mogą spowodować wywrotkę.
Atakowanie podjazdów powinno być zawsze poprzedzone rozgrzewką, czyli jazdą po równym terenie na dystansie kilkunastu kilometrów. Warto pamiętać, żeby urozmaicać trening każdego dnia. Możesz np. pierwszego dnia wykonać 5 -10 podjazdów pod górę, aby poznać specyfikę trasy, a każdego następnego dnia zwiększać ilość podjazdów, narzucając sobie utrudnienia: ustalać limity czasowe na zdobycie szczytu, ustawiać co raz cięższe przełożenia lub przeplatać „czasówki” spokojnymi wjazdami.
Trening wysokogórski nie tylko poprawia wydolność organizmu i wzmacnia mięśnie nóg, ale również wyrywa z monotonii cyklów treningowych, które przeprowadzane są stale w tym samym otoczeniu (w mieście, na wsi). Co zrobić, kiedy nie możesz sobie pozwolić na kilkutygodniowy wyjazd z rowerem w góry? Wystarczy znaleźć w okolicy wzniesienie o wysokości 400 – 500 m i tam spróbować ćwiczyć zjazdy i podjazdy. Może wpływ na organizm nie będzie porównywalny do tego w górach, ale nogi powinny się wzmocnić.
*Aby dowiedzieć się więcej o produkcie, kliknij w jego zdjęcie.
Autor: Sylwia Stwora