Potrzeba jest matką wynalazku. Steve Nichols, mistrz fitness z USA, poszukiwał przyrządu do ćwiczeń, na którym mógłby swobodnie trenować, mimo nadwerężonych pleców. Nie znalazł takowego, więc zaprojektował je sam. Tak narodziła się drabina Jakuba, którą szybko okrzyknięto najlepszym sprzętem do treningu cardio na świecie.
Konstrukcja drabiny Jakuba (po angielsku Jacob's Ladder) jest dziecinnie prosta. To swego rodzaju pochylona drabinka, której działanie przypomina schody ruchome. Z tą różnicą, że ich „napęd” stanowi ćwicząca nań osoba. Podczas „wchodzenia” kolejne szczeble przesuwają się w dół, więc człowiek pozostaje w tym samym miejscu, zaś wraz z pokonywaniem stopni wzrasta tempo pracy urządzenia. Im większa prędkość, tym większy wysiłek, a tym samym wyższa skuteczność treningu wydolnościowego.
Steve Nichols wpadł na pomysł tej konstrukcji obserwując ludzi wchodzących po schodach. Okazuje się, że podczas takiego godzinnego spaceru można spalić od 500 aż do 1000 kalorii. Tyle tylko, że wówczas w ćwiczeniach nie uczestniczą ręce, a poza tym plecy są nadmiernie obciążone.
Drabina Jakuba umożliwia spalanie kalorii na takim samym poziomie, ale eliminuje negatywne aspekty wchodzenia po schodach. W tym przypadku kończyny dolne i górne biorą udział w treningu jednocześnie, są więc wzmacniane równomiernie. Dodatkowo urządzenie pochylone jest pod kątem 40 stopni, toteż ćwiczy się na nim w lekkim skłonie. Dzięki temu plecy nie są napięte. Drabina Jakuba ma też inną, wyjątkową właściwość. Ćwiczenie przy jej wykorzystaniu nie powoduje bólu w kontuzjowanych częściach ciała, więc może być używana w treningu rehabilitacyjnym.
Rozpoczęcie ćwiczeń z drabiną Jakuba nie powinno nastręczać żadnych problemów nawet nowicjuszom. Po rozgrzewce należy stanąć przed urządzeniem i zapiąć na linii bioder specjalny pas stabilizujący postawę. Połączony jest on przewodem z mechanizmem urządzenia i odpowiada za regulację jego prędkości. Potem wystarczy zacząć wchodzić na stopnie i to już wszystko.
Na koniec wyjaśnienie, skąd wzięła się specyficzna nazwa tego urządzenia. Wywiedziono ją z Biblii, w której opisano widzenie patriarchy Jakuba. Miał on we śnie ujrzeć drabinę do Nieba. Skojarzenie jest więc oczywiste – dla ćwiczącego na sprzęcie wymyślonym przez Steve'a Nicholsa „niebo” to uzyskanie świetnej kondycji fizycznej i zdrowego ciała.
*Aby dowiedzieć się o produkcie, kliknij w jego zdjęcie.
Autor: Sylwia Stwora