Bieganie metodą Gallowaya to nic innego jak popularny „marszobieg”. Podstawy tej techniki zakładają, że gdy nie możesz już biec, idziesz. Wszystko po to, aby cały czas pokonywać dystans, a odpoczywać w marszu. Nie jest to jednak tak oczywiste i proste jak brzmi, gdyż są specjalne założenia dotyczące tej metody. Nie działa to na zasadzie biegu aż się zmęczysz, później marsz. Są to często ściśle określone proporcje, dzięki którym można osiągnąć zamierzony efekt. Jak to wygląda z fizjologicznego punktu widzenia? Posłużmy się przykładem biegu na 5km. Dla osoby początkującej nie jest to dystans, który z wielką łatwością może pokonać biegiem, bez ryzyka nadmiernego zmęczenia. Wszystko dlatego, że z każdym kolejnym metrem, z każdą sekundą wysiłku kumuluje się w nas zmęczenie, które doprowadza do wymęczenia mięśni i całkowitego zmęczenia organizmu, co może pokrzyżować plany biegacza. Z pomocą przychodzi właśnie metoda Gallowaya, która dzięki swoim specyfikacjom pozwoli pokonać zamierzony dystans. Podczas wysiłku biegowego, przez pierwsze kilkanaście minut organizm czerpie energię z nagromadzonego się w nas glikogenu. Jednak jego zapasy są ograniczone, dlatego nasze ciało musi przestawić się na dodatkowe spalanie tłuszczu, w celu uzyskania energii. Przy intensywnym wysiłku w naszych mięśniach gromadzą się również produkty przemiany materii, które muszą zostać usunięte z organizmu. Nie jest to jednak skuteczne podczas trwania biegu, co przy nadmiarze zmusza nas do zakończenia wysiłku i zatrzymania się. Proces ten widoczny jest szczególnie przy długich, intensywnych biegach oraz przy interwałach. O ile trening interwałowy zwiększa naszą szybkość na krótszych dystansach, bieganie metodą Gallowaya pozwala zwiększyć wytrzymałość na dłuższe odcinki. Zasada jest prosta, organizm potrzebuje przerwy – przechodzimy do marszu. Powoduje to ciągłą pracę organizmu, a więc kontynuację treningu, co w przypadku ciągłego biegu mogłoby być niemożliwe.