Widziałeś kiedyś, jak po lodowisku biegają ludzie ze szczotkami i zamiatają taflę przed puszczonym przez inną osobę kamieniem? Ta dziwna, a zarazem efektowna dyscyplina sportowa to curling.
Początki curlingu sięgają jeszcze czasów średniowiecza i związane są ze Szkocją, gdzie nie tylko sprecyzowano zasady gry i powołano pierwsze kluby curlingowe, ale również w Perth stworzono siedzibę Światowej Federacji Curlingu (World Curling Federation). Początkowo zawody rozgrywano na zamarzniętych rzekach, stawach, kanałach czy jeziorach, z czasem curlerzy grali na torach tworzonych na sztucznych lodowiskach, aż w końcu zaczęły powstawać profesjonalne tory curlingowe. Do rozgrywek używali płaskich kamieni. Za pierwsze, oficjalne zawody uznawana jest rywalizacja dwóch mnichów Johna Sclatera i Gavina Hamiltona z lutego 1540 roku, a pierwszym klubem był szkocki Loch Leven założony w 1668 roku.
Obecnie sport polegający na puszczaniu kamieni po lodzie cieszy się największą popularnością w Kanadzie, gdzie pierwszy klub, Montreal Curling Club założono w 1807 roku. W Kraju Klonowego Liścia puszczanie kamieni po lodzie uprawia ponad 1,2 mln osób. Również tam funkcjonuje jedyna profesjonalna liga.
Spory wpływ na zainteresowanie sportem określanym mianem szachów na lodzie miało włączenie go do programu Zimowych Igrzysk Olimpijskich, co nastąpiło w 1998 roku podczas imprezy w Nagano. W Polsce curling wciąż jest dyscypliną niszową mimo, że od grudnia 2003 roku należymy do WCF, a od 2008 roku w Pawłowicach funkcjonuje profesjonalny tor do uprawiania tej dyscypliny.
Cała gra polega na tym, aby drużyna umieściła swoje kamienie w tarczy składającej się z czterech kręgów – sprzęt ma znaleźć się jak najbliżej środka. Jeden z graczy wypuszcza kamień z jednego końca toru, a jego współtowarzysz szczotkuje lód, co powoduje powstawanie warstwy wody, a tym samym wydłużenie toru poruszania się kamienia.
Autor: Sylwia Stwora