Idiotarod nie jest obecnie wyścigiem typowym dla jednego miasta. No, nie licząc oryginalnego rajdu, który był inspiracją dla wersji miejskiej. Może na początek kilka słów o pierwowzorze. Idiotarod to długodystansowy rajd psich zaprzęgów organizowany na Alasce. Śmiałkowie, którzy staną do rywalizacji, muszą pokonać trasę liczącą ponad 700 km długości! Średnio zajmuje im to od 9 do 15 dni! Jest to nie lada wyzwanie. Należy uwzględnić nie tylko morderczy dystans, ale także skrajne, wykańczające warunki pogodowa (bardzo niska temperatura).
Miejskie oblicze Idiotarod nie jest tak ekstremalnym sportem, a jego celem jest rozrywka. Pierwszy wyścig tego typu zorganizowano w 1994 roku w San Francisco. Urban Idiotarod miał charakter prześmiewczy. Ówczesny student Tundra Tommy zachodził w głowę, co może powodować ludźmi, którzy decydują się swymi zaprzęgami pokonać prawie 1000 kilometrów. Odpowiedź nie do końca była dla niego jasna, lecz postawił na jedno: dobra zabawa, i zorganizował komiczny wyścig z udziałem ludzkich zaprzęgów. Pięcioosobowe drużyny rywalizowały ze sobą o jak najszybsze dotarcie do mety. Zamiast sań użyli sklepowych wózków.
W latach 2000. idea wyścigów "idiotów" zaczęła się rozprzestrzeniać. Do zabawy włączały się kolejne miasta. Drużyna składa się z pięciu osób: czterech pociągowych i jednego woźnicy kierującego zaprzęgiem. Muszą być przebrani w ciekawy bądź idiotyczny sposób. Nie wolno im wprowadzać technicznych modyfikacji wózków. Dopuszczane są jedynie dekoracje. Sam przejazd bywa zaskakujący i to nie tylko ze względu na wygląd pojazdu. Organizatorzy (i sami zawodnicy) starają się, by wyścig był nieprzewidywalny. Na trasie przygotowane są pułapki, mylne wskazówki, dodatkowe zadania i przeszkody. Można sabotować przeciwnika i uniemożliwiać mu łatwy przejazd. Uczestnicy są nagradzani za najlepsze kostiumy i pomysły na wykiwanie rywali.
Pieniądze zebrane podczas wyścigów trafiają do organizacji dobroczynnych.