Rozpoczęcie treningu biegowego od energicznego marszu, następnie przejście do marszobiegu, aż w końcu do biegu przyniesie więcej korzyści niż aktywność ciągła. Zastosowanie opcji 3 w 1 zalecane jest zarówno osobom początkującym, wracającym do wysiłku po kontuzji, jak i weteranom pokonywania kilometrów biegiem.
Zwykle, kiedy już się zmobilizujemy i uda nam się wybiec na pierwszy trening, niesieni entuzjazmem i zapałem zaczynamy z wysokiego „C”. Jeśli wcześniej mieliśmy długi rozbrat z jakąkolwiek aktywnością fizyczną, wystarczy 5-10 minut szybkiego biegu, aby złapała nas zadyszka. Dla wielu osób to może być znak, by wrócić do domu. W tak krótkim czasie nasz organizm nawet nie zdąży się przestawić w tryb spalania. Błąd ten zdarza się również zaawansowanym biegaczom, którzy systematycznie stawiają na bieg ciągły, ignorując sygnały dawane przez organizm. Czasem po prostu dyspozycja dnia nie pozwala na przeprowadzenie treningu, podczas którego nie robiąc przerwy, pokonamy 5, 10 czy więcej kilometrów.
Wystarczy jednak wpleść w trening element marszu i wykonywać tzw. marszobieg, aby znacząco podnieść swoje możliwości. W ten prosty sposób wydłużymy czas biegu, a co za tym idzie pokonamy dłuższy dystans. To przełoży się na większe korzyści dla organizmu, który będzie bardziej wytrzymały, podniesie się jego wydolność, a dodatkowo spali więcej kalorii i będzie lepiej dotleniony. Uzupełniając trening o energiczny marsz na początku, marszobieg w środku (np. na początku 20 minut rozbite na cykle 2,3,4 lub 5 minut marszu i odpowiednio 8,7,6 i 5 minut biegu) oraz marsz na zakończenie wysiłku nie tylko będziemy odczuwać mniejsze zmęczenie, ale też zyskamy lepsze samopoczucie niż gdybyśmy biegali ciągiem.
Ten schemat treningowy to prosty sposób na podniesienie wyników czasowych, a także, przy regularnych zajęciach (3-5 razy w tygodniu po 25-70 minut), to możliwość przygotowania się do półmaratonu czy maratonu w przeciągu nawet 6 miesięcy od pierwszej aktywności biegowej.
Autor: Sylwia Stwora